
Dziś wybraliśmy sie w góry. Dzień na aklimatyzację mamy za sobą, jeszcze nie czujemy za bardzo w mięśniach wyczynów w Parku Linowym, wypada więc wyprzedzić zakwasy i poruszać się trochę na szlaku. Plany mieliśmy ambitne. Planowaliśmy wjechać na Szrenicę i przejść się grzbietami aż do Śnieżki. Prawdopodobie zajęłoby to nam cały dzień ale zawsze o tym marzyłem dochodząc już kilka razy w okolice Trzech Świnek, żeby pójść dalej. Po trudach wspinaczki przyjemnie byłoby przejść się już bez tak wielkiego wysiłku po bardziej równym terenie. Wyciąg krzesełkowy był jednak nieczynny w drugiej części i zdecydowaliśmy się na skrócenie wycieczki do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Ostatnio odwiedzliśmy je zimą, gdy widoczność była znacznie ograniczona. Momentami nie widać było kolejnych tyczek wskazujących drogę zimową do schroniska. Dziś te tyczki mogliśmy sobie obejrzeć pośród bujnej zieleni końca lata. Mnóstwo małych kwiatków zatrzymywało nas obok szlaku, szumiące potoki szemrały swoją odwieczną melodię. Trochę wiatru, deszczu, ciepła i chłodu zmusiło nas do obeirania i rozbierania się z wziętych "na wszelki wypadek" bluz i płaszczy przeciwdeszczowych. To czego najmniej się spodziewalem to właśnie widok na zdjęciu poniżej. Widok z okna schroniska w dół na Szklarską Porębę i tęczę pozostającą jednak zdecydowanie pod nami. Od razu przyszły mi na myśl słowa piosenki: "...somwhere, over the rainbow..."
Skąd się bierze tęcza każdy wie, ale to takie przyjemne zobaczyć ją na własne oczy. A zobaczyć ją tak jak nam się zdarzyło to na prawdę niezwykłe. Warto popatrzeć jeszcze na kilka zdjęć z tej wycieczki:
Tosia była bardzo dzielna jak zwykle. Pod koniec miała już jednak dość tego, że ciągle jeszcze nie możemy dość do Szklarskiej. Narzuciła olbrzymie tempo i w ciągu pół godziny, tak jak zaplanowałe palcem na mapie znaleźliśmy się w centrum Szklarskiej Poręby. Usiedliśmy w spokoju w cukierni i mogłem zjeść wspominany z dzieciństwa Szklarski sernik, wypić kawę i pomyśleć o kolejnym dniu naszego pobytu. Wodospad Szklarki zostawiliśmy na inny dzień.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz