"Przygody Sary" to adaptacja do musicalu znanej powieści Frances Hodgson Bernett "Mała Księżniczka". Ta bardzo trudna forma, wymagająca od aktorów nie tylko gry scenicznej, ale i śpiewu i tańca nie przerosła młodych i utalentowanych wykonawców. Mogłem dwukrotnie oglądac ten musical, a piosenek wysłuchałem wielokrotnie. Za każdym razem więcej łez wylewam nad losem biednej małej dziewczynki. Takie rozrzewnienie chyba możecie zrozumieć, szczególnie gdy ze sceny padaja słowa: "...tatusiu! tatusiu! gdzie jesteś?". Szkoda, że nie znalazł się ktoś, kto wsparłby finansowo to przedsięwzięcie. Być może nie jest to opłacalne? Tintilo jest samofinansującym się przedsięwzięciem. Rodzice opłacają zajęcia swoich dzieci, a dochód z przedstawień pokrywa koszty wynajęcia sali teratralnej. Rodzice angażują się szyjąc kostiumy, przewożąc dekoracje, montując dekoracje i poświęcając swój czas na wiele zajęć, bez których przedstawienie nie mogłoby dojść do skutku. Kiedyś, gdy widziałem dzieci występujące na scenie miałem poczucie, że są do czegoś zmuszane, do pracy ponad sily. Po obserwacjach mojej córeczki widzę jaką radość może przynosić taki wysiłek.
Ten wysiłek zwraca się do niej, gdy podczas spektaklu publiczność skanduje jej imię i żywiołowo reaguje na to co dzieje się na scenie. To wszytsko nie sposób opisać. Przedstawienie wystawiane jest na deskach Teatru Rampa. Trudno je zobaczyć, bo poza dwiema premierami, które odbyły się 20 i 21 września o godzinie 19, zespół będzie występował dla szkół o 10 i 12. I tylko przez rok. Jeśli jednak ktoś z Was miałby możliwość obejrzeć przedstawienie to gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz